Dolomity

Dolomity, czyli trekking dla początkujących 

2023 był rokiem spełniania marzeń podróżniczych. Nie wszystkich, bo lista jest długa, ale chociaż jakiejś jej części. Rowerowy Potop w Szwecji, Rugia na rowerze i letnie Dolomity to były plany, o których mówiłam od lat, zanudzając siebie i znajomych.

Zapisały się na kartach wspomnień jako doświadczenia barwne i chyba oryginalne na swój sposób. O pobycie na niemieckiej wyspie poczyniłam wpis tutaj https://zkapeluszem.pl/index.php/2023/10/10/rugia-czyli-sercem-zwiedzana/ o Dolomitach przeczytacie poniżej, a na Szwecję na blogu przyjdzie czas. Jak na wszystko w życiu;)

Dolomity – góry magiczne 

Dolomity znane są z ferrat i większość górołazów właśnie dlatego je wybiera. Wysokie szczyty, hardcorowe podejścia, przesycone adrenaliną zejścia – cel i pragnienie wielu. Ale nie mój… Ja pokażę Wam inne oblicze włoskich gór – to bardziej dostępne, dla każdego. I równie atrakcyjne. To krótki i bardziej fotograficzny przegląd miejsc blisko miasta Cortina Ampezzo, Doliny Pusteral, parku narodowego Tre Cime i miasteczka Brunico. Pobyt z grupą i biurem (o tym na końcu tekstu).

Bo uwaga – Dolomity jako pasmo górskie – są ogromne i zobaczenie ich w ciągu kilku dni jest niemożliwe. To nie nasze Tatry,  gdzie w jednym dniu można zaliczyć D5S, Zawrat, Świnicę i bóg wie co jeszcze… 

Dlatego ważny jest wybór na początku regionu Dolomitów, do którego się udamy. A potem wybór atrakcji, szlaków.

Dolomity – księżycowe Lagazuoi

Przez 7 dni pobytu najwyższy szczyt, jaki udało mi się osiągnąć bez większego wysiłku, to było di Lagazuoi (2778 m n.p.m.) i od niego zacznijmy opowieść. Po prostu wjechałam kolejką z parkingu autokarowego pod samo schronisko na wysokość 2752 m, kiedy moja ekipa towarzyszy wdrapywała się na szczyt szlakiem sztolni z I wojny światowej. Rozpoczyna się on z Przełęczy Falzarego, ma dobrych kilka km i jest raczej dla wymagających i osób bez klaustrofobii. Czyli nie dla mnie:)

Na szczycie? Widok, który wzrusza i zmusza do rzewnych łez! Dosłownie becząc jak dziecko stałam i patrzyłam się na to, co mnie otaczało. Niczym kamera 360 stopni rejestrowałam z każdej strony coś innego, ale zawsze to samo – majestatyczne piękno! 

Dolomity – zielono mi…

Ze szczytu można zejść na parking wybranym szlakiem lub zjechać kolejką. I wybrać inny, łatwiejszy, już na dole…  Bo to, co jest właśnie niesamowite w tych górach, to ich różnorodność estetyczna i geograficzna. Na górze mamy widok na niedostępne, pozbawione roślinności, księżycowe wręcz tereny, a na dole, dosłownie tuż przy ogromnym parkingu początek mają zielone szlaki w dolinach.

Jak to mówią – “u sąsiada trawa jest bardziej zielona”. Ja mówię – “trawa w Dolomitach jest bardziej zielona”. Bo jest i kropka! A jak nie wierzycie, to zapraszam – sprawdzić na własnych oczach:)

Przykład? Proszę bardzo  – wejście na szlak tuż przy parkingu i wjeździe kolejką. 

Dolomity – instagramowe szaleństwo 

Równie imponującym miejscem w Dolomitach (choć położonym tylko na wysokości 1496 m n.p.m) jest turkusowe jezioro zwane Lago di Braies znajdujące się w Dolinie Pusteral.

Gdybym miała ten widok  umieścić na liście najpiękniejszych w moim życiu, znalazłby się tuż po Zatoce Wraku na Zakintos i jeziorze El Golfo na Lanzarote. Otoczone górami, z malowniczą przystanią, stało się jednym z najczęściej fotografowanych miejsc w Europie i na świecie. I nie ma się co dziwić…

Kliknij, aby powiększyć zdjęcie 

Z Lago w stronę Malga Foresta 

Wokół całego jeziora Braies rozpościera się łagodny, ok. 4 km szlak, którym może przejść nawet niedoświadczony piechur. Startując tuż przy przystani przy jeziorze, mijamy kilka malutkich plaż, kilka spokojnych zatoczek, na których można odpocząć.

W około połowie trasy wokół jeziora początek swój ma mało uczęszczana ścieżka prowadząca do uroczej restauracji z pysznym jedzeniem (Malga Foresta). Droga do niej ma około 2 km (zaczyna się tuż przy toaletach), jest bardzo łagodna i reprezentuje typowo alpejskie klimaty – pasące się krowy Milki na zielonej tyrolskiej trawie w otoczeniu górskich szczytów.

Kliknij, aby powiększyć zdjęcie 

Serdecznie polecam obiad w “Foreście”, bo jest pysznie i spokojniej niż w restauracji tuż przy jeziorze.

Przy Lago di Braies jest ogromny parking dla samochodów, przystanek autobusowy (jeździ kilka miejscowych busów).  Jest też hotel, budki z jedzeniem oraz restauracja ze stolikami tuż przy samej tafli wody! Warto skosztować tamtejszego Aperola (zdecydowanie lepszy niż w Polsce) i podelektować się widokiem. Można także wypożyczyć łódkę i wypłynąć w głąb jeziora (wypożyczenie to ok. 35 euro/h).

Dolomity – Misurina w drodze na Tre Cime 

Mniej znanym i odwiedzanym jeziorem jest Lago di Misurina, które znajduje się tuż przy drodze na szczyt Tre Cime, na wysokości 1754 m n.p.m. Dużo mniejsze niż Braies, nie tak turkusowe, ale na pewno warte zatrzymania się na kilkugodzinny relaks.

Wokół jeziora wiedzie łagodny leśny szlak spacerowy, a na jego trasie kilka restauracji, knajpek z pizzą, Aperolem czy włoskim tiramisu. Przejście całości zajmuje około 1 h w zależności od tempa i potrzeb (ok. 3,5 km). Pobyt nad jeziorem można wzbogacić wspinaczką do pobliskiego schroniska Col de Varda, a stamtąd udać się w kierunku wspaniałego Rifugio Citta di Carpi. Początek szlaku w górę zaczyna się tuż przy żółtym małym budynku przy jeziorze.

Do jeziora Misurina można dostać się nie tylko samochodem, ale też komunikacją miejską, która toczy się górskimi serpentynami aż do schroniska Auronzo. A tam zaczyna się szlak na sławetne Tre Cime, czyli symbol Dolomitów. 

Dolomity – niespełnione marzenie 

Schronisko Auronzo znajduje się na wysokości 2405 m n.p.m. i od niego biegną szlaki na najbardziej spektakularny szczyt Dolomitów – Tre Cime. To właśnie on przygnał mnie w te strony, był inspiracją, motywacją przez lata i… niestety nie został osiągnięty. Trzy Siostry nie były łaskawe dla mnie… 

Ze względu na kontuzję kolana oraz złe samopoczucie po zrobieniu kilku zdjęć przy schronisku  musieliśmy z koleżanką zjechać ze szczytu. Komunikacją miejską na dół, nad jezioro Misurina, aby “złapać” powietrza. Serce bowiem powiedziało pass na wysokości prawie 2500 metrów.

Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść…:)

Cóż… innym razem…

 Początkującym i osobom ze słabszą kondycją poleca się dość łagodny szlak na Tre Cime (o długości ok. 10 km – numery szlaku to 101 i 105), który ma swój początek tuż przy schronisku. I na nim się kończy. Tłumnie, gwarno, ale “zawsze coś”.  I z obłędnymi widokami, jak widać poniżej… 

Bo tak prezentuje się Tre Cime – zdjęcia udostępnione przez towarzyszy wycieczki – zdobywców szczytu. 

 

Dolomity – Brunico/Bruneck

W ostatni dzień pobytu przyszedł moment, by z alpejskich łąk znowu wpaść w “małomiasteczkowy rytm”. Włoskie miasteczko Brunico w Dolinie Pusteral (Pusteria) zapamiętam jako miejsce przepysznego tiramisu i typowo letniego klimatu. Zdobione urokliwe kamieniczki. Zapach kawy na wąskich uliczkach Starówki. Sklepiki z pamiątkami i przysmakami (polecam zakupić szynkę i dojrzewające sery) – na wakacyjny chillout w sam raz. Miasteczko jest małe i przejście tego najbardziej atrakcyjnego Starego Miasta w szerokiej strefie relaksu i przerwą na posiłek to maks. 2-3 h. 

Kliknij, aby powiększyć zdjęcie

W Bruneck warto też zobaczyć zamek – muzeum Messnera, człowieka, który jako pierwszy zdobył wszystkie 14 ośmiotysięczników (https://pl.wikipedia.org/wiki/Reinhold_Messner) 

Ciekawa alternatywa w nieciekawą pogodę (jeżeli się taka zdarzy w Dolomitach). 

Muzeum w Brunico jest tylko jednym z wielu w tamtych okolicach – dla ciekawych jego życia link do strony: https://www.messner-mountain-museum.it/en/

Dolomity – z biurem? 

Pobyt w Dolomitach w różnych jego częściach organizuje wiele biur turystycznych. Jeżeli ktoś tak jak ja nie jest w stanie zaplanować sobie samemu szlaków, na pierwszy wypad polecam. Ja skorzystałam z usługi Horyzontów http://www.horyzonty.pl i to był strzał w dziesiątkę. Program wyjazdu pt. “Dolomity magiczne” w czerwcu 2023 r. udało mi się z nimi zrealizować tylko w części, ze względu na stan kolana. Ale dzięki ich pomocy, indywidualnemu podejściu, trosce i zaangażowaniu w moje zdrowie, zobaczyłam tyle i aż tyle. Za co serdecznie dziękuję! 

Biuro zadbało o nocleg w dość komfortowym, jednym hotelu, skąd autokarem byliśmy podwożeni do szlaków lub punktów docelowych. Przewodnicy z ogromną wiedzą, jedzenie – regionalne, włosko-tyrolsko-alpejskie. Szczegółowy program na różne części Dolomitów znajduje się na ich stronie. My z atrakcji dodatkowych mieliśmy nawet… zajęcia z jogi:)

Ten wpis kończę z nadzieją, że zachęciłam do poznania gór szczególnie tych niedowiarków. Tych, którzy myślą schematycznie, że takie góry to nie dla mnie. To nieprawda! Możliwości są nieograniczone, czy to samemu czy z biurem.

A potem to już do zakochania jeden krok… 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *